Wydaje mi się, że postać Lily od początku filmu była urojeniem Niny - jej mroczną wersją, którą próbowała się stać. Lily dołączyła do zespołu nagle, pojawiła się znikąd, nie widzimy jej relacji z innymi dziewczynami, bo ona po prostu nie istniała. Była wytworem wyobraźni, skutkiem obsesji. Wydaje mi się, że jej postać była "złym" sumieniem, więzionej pod kloszem przez matkę i własną ambicję, Niny.
Też myślałem o takiej interpretacji. Właśnie oglądałem film po raz drugi po 8 latach i zwracałem uwagę na zachowanie Lily względem innych ludzi i odwrotnie. Myślałem o zwrocie jak w Szóstym zmyśle - tam po ponownym oglądaniu faktycznie nikt z Brucem Willisem nie rozmawiał, ale wracając... jest to trochę na wyrost, w końcu matka otwiera drzwi, do których puka Lily, po upojnej nocy spóźniona Nina zastaje na treningu Lily z tancerzem. Wydaje mi się, że Lily istniała, a obsesja na punkcie roli i idealnego występu powodowała, że Nina miała halucynacje dotyczące Lily, np. łapanie za krocze tancerza, który w ogóle na to nie zareagował.