Jest wiele zarzutów, które mogłabym wypisywać. Coś bardzo poszło nie tak. Przede wszystkim nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że film utrzymany był w konwencji ultra-fantastycznej. Ja wiem, egzorcyzmy, opętania to samo w sobie jest nierealne, ale o ile w wielu filmach o tej tematyce czuć było, że takie sytuacje mogą na prawdę się dziać, o tyle tutaj miałam vibe "Ghost Ridera".
Ani to straszne, ani logiczne. Siostra Ann lata z wypuszczonymi spod habitu włosami, puszcza oczka do księży, jest spoko ziomalką, a placówka szkolna to nie jest poważna instytucja, tylko liceum dla bogatych bachorów.
Ckliwa, mało zaskakująca, historia z odnalezioną po latach córką. Ograne.
Omijajcie szerokim łukiem.