Do czasu gdy Steven Spielberg tkwił w kinie Nowej Przygody był niekwestionowanym mistrzem w tym gatunku ale pewnego dnia uznał ze jednak pora pokazać że jednak potrafi tworzyć kino ambitne, jak pomyślał tak zrobił i Jego filmy inne niż te z gatunku przygody/s-f są najczęściej dłuższe niż 2 godziny i te 2 godziny najczęściej poprztykane są tzw. Spielbergiezmami czyli łądnymi, ckliwymi obrazkami mającymi na celu zmanipulowania widza i odwrócenie uwagi od miałkości fabuły było tak w "Kolorze purpury" gdzie mimo znakomitej scenografii i aktorstwa film był robiony pod publikę i zawierał masę tego typu chwytów, kolejny "Imperium Słońca" niestety gdy już myślałem że Steven stworzył arcydzieło nagle jakby się zgubił i trudno załapać o co chodziło w efekcie finalnym no i najbardziej przereklamowany film wojenny w dziejach kina czyli "Szeregowiec Rayan" o ile kłaniam się nisko za "Kompanię Braci" to "Szeregowiec Rayan" był mocno idiotycznie pompatycznym dziełem, na szczęście jak pisałem "Kompanią Braci" się zrehabilitował i dlatego serial był tak udany bo go nie reżyserował i nie wciskał swoich cukierkowych ujęć, bo "Imperium Słońca" i "Szeregowca Rayna" łączy oprócz faktu że obie historie dotyczą 2 wojny światowej to, że podczas pierwszej godziny reżyser wiedział czego chce a później jakby nagle to stracił i do tego ten czas wydłużony do 3 godzin, mam wrażenie że czasami wręcz na siłę stara się to robić by nadać swoim filmom wymiar epicki ale zapomina najczęściej że scenariuszy się nie rozwadnia a kondensuje. Teraz czytam że wziął się za adapatcję mojej ukochanej książki i coś czuję że Jego twórcza niemoc, która Go zastała nie tak dawno temu dotknie i tę adaptację, bo Spielberg ostatnimi czasy upodobał sobie bluescreeny i niestety aż za bardzo.
A "Lista Schindlera"? Też uważasz, że ckliwymi zdjęciami Spielberg próbuje zatuszować miałką fabułę?
To jedyny artystycznie udany film Stevena Spielberga, w sumie pokazał że potrafi jak chce, zrobić dobry film i to nawet jak gdy nawciska te swoje spielbiergizmy, to umie tak stonowanie to zrobić. W sumie widać, że wiele zależy od fabuły. "Lista Schindlera" była bardzo poważnym tematem to i film musiał powstać poważny, nie ma tej flagi amerykańskiej w tle co to wszędzie indziej łopocze i to jest dowód że jakby facetowi się chciało, to by potrafił zrobić coś dobrego i to poza schematami, coś bardziej klasycznego, bliskiego duchowi kinu europejskiemu,
Kiedyś, w latach 50-tych powstawało sporo filmów przygodowych. Co zrobił to sobie skopiował elementy z tych zapomnianych filmów , wrzucił do jednego wora, zmiksował i już. Postmodernistyczny geniusz. Teraz idzie w kino ambitne i już tak kolorowo nie jest jak było. Przestał bawić a moralizuje.
Cyt.: Kiedyś, w latach 50-tych powstawało sporo filmów przygodowych. Co zrobił to sobie skopiował elementy z tych zapomnianych filmów , wrzucił do jednego wora, zmiksował i już.
Nie on. George Lucas.
"Imperium słońca" zarówno książka jak i film są ciężkie. Moim zdaniem Spielberg pokazuje wojnę oczami dziecka i dlatego czasem możemy odnieść wrażenie że jest nierówny. "Kolor purpur" doceniłem po latach jako już bardziej dojrzały widz do takich filmów. Spielberg ma swój styl i albo się go lubi albo nie. "Lista..." jest zagrana na poważnych nutach od początku do końca i jest świetna z kolei "Most szpiegów" zawiera już takie Spilbergowskie humorystyczne wstawki, które np nie pasowały do tego filmu ale sprawdziły się w "Złap mnie jeśli potrafisz". Idąc dalej mamy świetne "Monachium". Spielberg robi kino tak jak chce i za to go lubię.