Dla mnie w tym momencie Family Guy umarł. Nie chodzi o same żarty, bo to są nawet śmieszne, ale o sposób ich przedstawienia. Może to głupio zabrzmi ale w głosie osób które go podkladaja pod bohaterów kreskówki czuje ogromne znudzenie i wypalenie. Odbija sie to diametralnie na ostatecznym poziomie gagów. Powinni dać sobie dlugą przerwe jak wtedy bodajże 2001 roku ktora trwala pare lat. Najpierw Simpsonowie, potem South Park a teraz jeszcze to (o Futuramie nie wspominając). Widać talent i geniusz do zabawiania ludzi to wyczerpywalny surowiec :/
najsłabszy w serii odcinek. ostatnio brakuje moze nie tyle zaangazowania co swiezosci i tego błysku i dynamiki ktore byly w poprzednich seriach. tam skecze i klipy wylatywaly jak z ckm-u a tutaj to przypomina strzały z haubicy. jest dowcip ale sie ciąąąąągnie i ciągnie, sprawdzcie sobie ile czasu zajmuje piosenka conwaya twetty czy jak go zwał,załamka.
Kolejny epizod i kolejna porażka. Było troche zabawniej, ale to wciąż nie to. Doskonałym przykładem jest dowcip w którym Peter zakłada ten wizjer, który nosił ten ślepy gostek ze Star Treka. Widzimi co widzimi jest zabawnie i tu dowcip powinien sie skonczyc, ale nie Peter dokłada jeszcze teskt "Po co on to nosił, kto to mógł wogóle wymyśleć coś takiego" który zupełnie rujnuje ten gag. I takich momentów jest wiecej, przeciągniętych, źle zaintonowanych itp. Peter też zrobił się jakiś mniej głupkowaty. Tylko Stewie ratuje ten serial ;/